wypchnął z pamięci.
- Czy chce pan jeszcze coś powiedzieć, panie Gardner? - Nie, raczej nie. Koroner mu podziękował, wyraził współczucie i pozwolił odejść. Zuzanna zeznawała spokojnie i wyraźnie. Specjalny nacisk położyła na to, że jej świadectwo może wypaść nieco subiektywnie, gdyż zmarła była nie tylko jej pacjentką, ale bliską przyjaciółką. - Wyjaśnijmy sobie coś, panno Durkin. Czy pani Gardner dlatego czuła się nieszczęśliwa, że stosunki jej męża z córkami nie układały się po jej myśli? - Niewątpliwie. Chociaż przypuszczam, że Matthew... pan Gardner na swój sposób czuł się tak samo źle jak ona. - Na swój sposób? - podchwycił koroner. - Dziewczynki nie były jego dziećmi - wyjaśniła krótko Zuzanna. - Mógł z całego serca pragnąć żyć z nimi jak najlepiej, choćby ze względu na Karolinę, ale nigdy nie pokochałby ich tak głęboko jak matka. - Myśli pani, że ciąża pani Gardner mogła spowodować jeszcze więcej niesnasek? - Owszem, gdyby dziewczynki o niej wiedziały. - Ale nie wiedziały. - Chyba nikt nie wiedział... może oprócz samej Karo. No i wreszcie tamto pytanie: Czy zdaniem Zuzanny złe stosunki męża z córkami mogły doprowadzić Karolinę do takiego stanu, że postanowiła odebrać sobie życie? 160 - Absolutnie nie. Pomijając wszystko inne, nigdy nie zrobiłaby tego dzieciom. - Umilkła na chwilę, patrząc na Sylwię. - Karo nigdy nie naraziłaby na to nikogo, kogo kochała. Także swego nienarodzonego dziecka, jeśli o nim wiedziała. Zeznania Zuzanny przeciągnęły się trochę dłużej. Z tego, co jej wiadomo, Karolina nawet podczas ostrej depresji, na którą cierpiała trzy lata temu, nie miała skłonności samobójczych. Koroner wypytywał jeszcze o pracę Karoliny, wiedząc, że zmarła otrzymała zlecenie dzięki Zuzannie. Usłyszał, że Karolina była dumna ze swoich haftów, tylko przy ostatnim zamówieniu trochę nie nadążała, toteż zgodnie z zeznaniem Sylwii, cieszyła się, że w weekend nadrobi zaległości. - Czy to możliwe, żeby opóźnienie w pracy doprowadziło ją do ciężkiego rozstroju nerwowego? - I w konsekwencji do samobójstwa? - domyśliła się intencji koronera Zuzanna. - Wykluczone. Karo była rozsądną osobą o zdrowych priorytetach. Praca to tylko praca, nic ponadto. Na następnego świadka wezwano detektywa sierżanta Rossa. Zapytany pod koniec zeznań o wysokość balustrady balkonu przy Cichym Pokoju, opisał ją jako dostatecznie wysoką, by pani Gardner mogła się na nią wspiąć albo podciągnąć, a wówczas znalazłaby się w naprawdę niebezpiecznej sytuacji. Jego zdaniem, jest raczej mało prawdopodobne, by po prostu wypadła z balkonu, ale policja po wnikliwym śledztwie ustaliła, że nie ma powodu do podejrzeń o jakiekolwiek matactwo. Następnie koroner odczytał raport patologa oraz drugi, sporządzony przez Howarda Lucasa, w którym ten potwierdził generalnie dobry stan zdrowia Karoliny. Według jego najlepszej wiedzy jako lekarza zmarłej nie stwierdzono u niej ostatnio żadnych