- To nie było potrzebne, Flic. I tak bym sobie przypomniał
składniki tej potrawy. - Wyciągnął rękę po worek. - Daj, wyrzucę go z powrotem. Cofnęła się gwałtownie i zacisnęła dłoń na torbie. - Co ci tak pilno? Matthew osłpiał. - Flic! Rozwiązała supeł, nie bacząc na wydobywający się ohydny zapach. - Flic, to obrzydliwe - zaprotestowała Imogen. - Co ty wyprawiasz? - dopytywała się Chloe. - Możemy wynieść to do kuchni? - Matthew zaczynał tracić cierpliwość. - Dobry pomysł - poparł go lekarz. - Świetnie. - Flic ruszyła pierwsza. Postawiła worek na stole, po czym obróciła się do ojczyma. - Mówiłeś, zdaje się, że wiesz o mango. - Owszem. Dopiero teraz zaczęła mu świtać prawda - zbyt nieprzyjemna, by ją brać pod uwagę. Lepiej czym prędzej wypchnąć ją z głowy... Flic wsadziła rękę do worka. - Fuj - wstrząsnęła się Chloe, ale jej siostra wyjęła coś i pokazała Matthew. Skórki mango. Bez żadnych wątpliwości. Nie było też wątpliwości - przynajmniej z jego strony - co do tego, jak się tam znalazły. Ale jeśli miał rację, to znaczy, że Flic świadomie dodała do potrawy mango, chociaż wiedziała, jakie będą skutki. Mróz przeszedł mu po kościach. Lekarz i Imogen patrzyli na niego z ciekawością. - W jedzeniu nie było mango - oświadczył Matthew cicho, lecz - dobitnie, nadal zbyt zszokowany, by czuć gniew, który pewnie 65 nie da długo na siebie czekać. - Jak powiedziałem, dodałem morele. Kupiłem je po pracy w sklepiku koło biura. - Spojrzał Flic prosto w oczy. - Potrafię odróżnić morele od mango, nie tak łatwo je pomylić. - Właśnie - zauważyła Flic. - Za dużo przypraw wsypałeś - wtrąciła Imogen. - Pewnie dlatego nie rozpoznałyśmy smaku mango. Lucas poruszył się niespokojnie. - Przynajmniej teraz wiadomo, co spowodowało problem. To najważniejsze. - A nie to, że mamie ktoś podsunął mango? - Wypadki się zdarzają. - O tak - przyznał Matthew tonem na tyle chłodnym, by nikt nie domyślił się, co czuje. - Tylko że to ja przygotowałem posiłek. A wiem, że nie dodałem mango. - I patrząc znowu na Flic, zapytał: - Może więc ten wypadek zdarzył się komuś innemu? - Na przykład komu? - nastroszyła się Imogen. - Wszystkie wiemy o alergii mamy. - Doktor Lucas ma rację - rzuciła nagle Flic. - Oczywiście, że to wypadek. - Zresztą Karolina niebawem wydobrzeje - dodał lekarz. - Tylko to się liczy. - Jasne, że tak - zgodziła się Flic.