Stopniowo, w miarę rozchylania się kolejnych płatków,
Jack odkrywał nowe aspekty jej osobowości, cechy, które przez lata ukrywała, mniej lub bardziej świadomie. Jeszcze miesiąc temu nie odważyłaby się na zabawę na trawie. Nigdy by sobie nie pozwoliła na taką swobodę. Nigdy też nie pokazałaby się w męskim dresie z dziurami na kolanach i z ziemią za paznokciami. Tymczasem, wciąż chichocząc, chłopcy wrócili do pracy. Zapasy się skończyły. Jack przeciągnął się. Na niego też czeka robota. Ręce mu zamarły nad głową. Zobaczył, że Malinda potknęła się i przytrzymała płotu. Uśmiech zniknął z jej twarzy. Była blada. Kolana jej się ugięły i opadła na ziemię jak pozbawiony wiatru latawiec. JEDNA DLA PIĘCIU 127 Biegnący co sił w nogach Jack zetknął się w progu z przerażonym Małym Jackiem. - Malinda upadła i... - Wiem - odkrzyknął Jack nie odrywając wzroku od bezwładnego ciała Malindy. - Zadzwoń po pogotowie. Po chwili już klęczał przy niej, odgarniał włosy z twarzy, sprawdzał puls. - Czy ona umarła? - W głosie Dawida był strach. Jack czuł się podobnie. Nie zdążył odpowiedzieć, kiedy powietrze przeszył sygnał karetki. Darren chwycił Dawida za rękę. Patryk zaszlochał. Nie wypuszczając dłoni Malindy Jack przyciągnął do siebie Patryka. - Malinda wyzdrowieje, synku. Obiecuję. I modlił się całą duszą, żeby mógł dotrzymać tej obietnicy. - To zupełnie bez sensu. Wcale nie jestem chora - przekonywała Malinda Cecile. - Oczywiście że nie - zgodziła się Cecile i nadal krążyła po pokoju, poprawiając poduszki, zaciągając zasłony. - Jesteś tylko przemęczona. - To dobrze. - Malinda spuściła jedną nogę z łóżka. - Więc po prostu dzisiaj pójdę wcześniej spać i odpocznę. Cecile natychmiast przygwoździła ją z powrotem do łóżka. - Nie ma mowy. Doktor powiedział: dwa dni w łóżku i tak właśnie będzie. Malinda znów opuściła nogę. - Nie mam czasu na leżenie w łóżku. Kto się zajmie dziećmi? - Zabieram chłopców do siebie. 128 JEDNA DLA PIĘCIU Rozległo się ciche pukanie do drzwi i Jack wsunął głowę do pokoju. - Jakieś kłopoty? - Owszem. Może ty coś z nią zrobisz. Ja się poddaję. Widząc wściekły bunt w oczach Malindy Jack zaśmiał się i wszedł do pokoju. - Jakoś sobie poradzę. Chłopcy już siedzą w twoim