Bedford Row, poczuła, że ledwie trzyma się na
nogach. Wyłącznie siła woli doprowadziła ją do recepcji kancelarii Allbeury, Lerman, Wren i umożliwiła przedstawienie się młodej kobiecie za biurkiem. Ledwie Lizzie dowlokła się do skórzanego fotela, pojawił się Allbeury. Wystarczyło mu jedno spojrzenie. - Wychodzę - rzekł, obracając się do recepcjonistki. - Zechce pani przekazać innym? - Oczywiście. Następnie zwrócił się do Lizzie i zapytał cicho: - Dasz radę dojść do mojego samochodu? Lizzie zmusiła się do uśmiechu. - Dopiero co przyjechałam z Marlow. - No właśnie. Ujął ją mocno pod ramię i wyprowadził na zewnątrz, do zaparkowanego za rogiem budynku jaguara. Zapiął jej osobiście pas, nie zważając na protesty, obszedł samochód dookoła i zasiadł za kierownicą. - Potrzebujesz lekarza? - spytał. - Pozwolisz się zaprosić do mojego mieszkania czy wolisz jechać na Holland Park? - Do ciebie - odrzekła bez wahania. - I raczej nie potrzebuję lekarza. - Gdybyś zmieniła zdanie, wystarczy jedno słowo. Nie umknęło jej uwagi, że nie zapytał, czy ma skontaktować się z Christopherem. Winston Cook, który po przepracowaniu niecałego dnia zniknął na ponad tydzień i którego Allbeury uznał za straconego bezpowrotnie, objawił się tego ranka z historyjką o chorej siostrze. Prawnik z niejasnych dla siebie samego powodów postanowił w to uwierzyć. Cook jeszcze siedział w błękitnym gabinecie, wpatrzony w ekran monitora, podczas gdy jego palce fruwały nad klawiaturą. - Zaczyna mi coś wychodzić - oznajmił Allbeuryłemu, który zostawił Lizzie w odległym pokoju. - To już nie potrwa długo. - Niestety, nie możesz teraz pracować. Muszę cię prosić, żebyś wyszedł. - Nie mogę! Bo wszystko przepadnie! - Jest u mnie ktoś, kto się źle czuje - wyjaśnił Allbeury. - No i dobrze. Pan nie będzie wiedział, że ja tu jestem, nikt mnie nie usłyszy. - Popatrzył na niego błagalnie. - Już prawie skończyłem. Allbeury uśmiechnął się mimo woli. - Okej. Wrócił do Lizzie, którą wprowadził do przytulnego, ale urządzonego z przepychem narożnego pokoju. Na dwóch ścianach wisiały obrazy, pozostałe wypełniały panoramiczne okna. Siedziała, patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem. - Zostawię cię jeszcze na chwilę i pójdę zaparzyć herbatę,